sobota, 1 lipca 2017

Do wylotu 2 dni...

Wszyscy pytają mnie, czy się nie boję. Czy nie obawiam się przeskoku kulturowego, bariery językowej, chorób tropikalnych i mnóstwa niebezpieczeństw, bo przecież ,,Afryka to nieznany i dziki kontynent ..." ?

Nie. Odpowiadam przecząco. Raczej nie należę do chojraków, nie żyję w sposób nieodpowiedzialny czy naiwny, ale wiem, jak zachować się w różnych sytuacjach, potrafię przewidywać konsekwencje no i przede wszystkim nie będę skazana na samą siebie. Będą otaczać mnie dobrzy ludzie, przyjaciele, w każdej chwili gotowi ruszyć z pomocą. Ale o nich w innym poście. Teraz chciałabym napisać o tym, co mnie porusza, co napełnia mnie lękiem.

Boję się swojej niemocy, bezsilności w spotkaniu z drugim Człowiekiem. Czy posiadam ,,narzędzia", dzięki którym będę w stanie mu pomóc? A może to On bardziej pomoże mi...

Przypomina mi się sytuacja z pierwszych spotkań w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie. Pisemnie trzeba było odpowiedzieć na kilka pytań. Pozornie błahostka. Do czasu... Pytanie ,,dlaczego chcesz jechać na misje?" pozwoliło mi zrozumieć, jak dużo ja sama oczekuję od tego wyjazdu. I nie chodzi o to, ile mogę dać, ale raczej o to, ile zyskam. Otóż to, zyskam bogactwo niematerialne, wewnętrzną dojrzałość, inne spojrzenie na świat, otworzę szeroko oczy i dopiero teraz zobaczę to, co do tej pory, nie tylko było dla mnie zakryte, ale nawet nie istniało.

Liczę, że wyjazd ten będzie dla mnie ,,wyjściem z europejskiego zaduchu, z ciasnego przedsionka, umeblowanego z przepychem, ale bez gustu". Wierzę, że zobaczę świat, takim, jakim stworzył go Bóg.  Świat prawdziwy, świadomy swoich słabości, ale też przekonany o swoim pięknie, pozbawiony sztucznego dążenia do ideału, otwarty na człowieka, traktujący różnorodność i indywidualizm jako cenny dar.

Przez okres najbliższych 3 miesięcy będę wraz z Agnieszką prowadziła tego bloga. Mam nadzieję, że nasze wewnętrzne dojrzewanie będzie widoczne w każdym kolejnym poście.

Martyna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz