niedziela, 2 lipca 2017

Dziękować nie przestanę

Wylot na misje z pewnością nie jest prostą sprawą. Trzeba ogarnąć wiele aspektów organizacyjnych, kwestii finansowych i innych. No ale przede wszystkim konieczny jest cel i wizja działania, które chce się podjąć na placówce. Te rzeczy rodzą się w człowieku, który zostanie odpowiednio przygotowany, to znaczy przejdzie właściwą formację.
Właśnie za to chciałam podziękować Salezjańskiemu Ośrodkowi Misyjnemu w Warszawie. Księża, siostry zakonne, koordynatorzy i wolontariusze pomagali wzrastać nam w wierze, dojrzewać, poznawać problemy ludzi z najuboższych zakątków Ziemi, otwierać się na drugiego człowieka. Ośrodek ten w ciągu ostatniego roku stał się dla nas prawdziwym domem.




http://misjesalezjanie.pl/nasz-zespol/ 


Nieocenionym i zaskakującym wsparciem wykazali się także moi rodzice. Spodziewałam się większych trudności w przekonywaniu ich do wizji mojego wyjazdu. Tym bardziej, że studiuję na drugim końcu Polski i nie jestem częstym gościem we własnym domu.
Ich pomoc nie tylko ułatwiła mi ogarnięcie całego rozgardiaszu pakowania się, ale, co najważniejsze, utwierdziła mnie w przekonaniu, że moja decyzja jest słuszna. Szczególnie moja mama wie, jak dużo jej zawdzięczam, od pomocy w znalezieniu środków finansowych, po wymyślenie nazwy bloga :)

Kolejne ukłony kieruję w stronę Pana Dariusza Szustka - Burmistrza mojego rodzinnego miasta - Łukowa. Bez wahania zadeklarował się pokryć koszty biletu lotniczego. Dzięki temu mogę przeznaczyć odłożone na ten cel środki na potrzeby dzieci i młodzieży slumsów w Makululu.

Jako studentka medycyny, pragnę także nieść pomoc medyczną mieszkającym tam ludziom. Umożliwili mi to między innymi studenci mojej uczelni - Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, którzy hojnie wsparli zorganizowaną zbiórkę leków i sprzętu medycznego.








Tak duże zaangażowanie wielu ludzi stanowi dodatkową motywację do oddania się powierzonej mi pracy w 100%.
Martyna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz